poniedziałek, 22 grudnia 2014

XIX Tylko pieprzenie od rzeczy.

cześć, 
uwaga ~ nie powiem nic interesującego, mam zamiar pieprzyć od rzeczy.

Wiem, że nie pisałam długo i nie ogółem mnie tutaj nie było, ale czy to jest ważne? Czasem zastanawiam się, co tak naprawdę jest ważne w moim życiu. Tak wiele rzeczy jest zbędnych, niepotrzebnych i człowiek dopiero z czasem uświadamia sobie pewne sprawy, uczy się na błędach, jednak szkoda, że na swoich.
Często dokonujemy wyborów, które nie są słuszne i z biegiem czasu zdajemy sobie sprawę jak wielki błąd popełniliśmy. Powstaje pytanie, czym się kierowaliśmy zatem? Skąd bierze się ta lekkomyślność, dlaczego nie jesteśmy w stanie przewidzieć pewnych spraw, uchronić się jakoś przed przyszłością? Z reguły to coś lub raczej ktoś wpływa na nasze zachowania, ale przecież mamy własny rozum. Najwidoczniej i on zostaje zaślepiony, ale jak to możliwe?
Zastanawiam się nad błahostkami, kiedy mam chwilę czasu. Ostatnio jest coraz mniej tych chwil. Taaak, zbliża się sesja. Boję się, nie ukrywam. Nie wiem czego mam się spodziewać, ogrom materiałów mnie przeraża, ale wszyscy mówią, że dam radę. Nie jestem tego taka pewna. W głowie miałam wizję całkiem innego studiowania, aczkolwiek mój wykreowany obraz był gorszy. Być może dlatego, iż jeszcze nie przebrnęłam przez egzaminy. Zamiast myśleć o nauce i prawie konstytucyjnym albo o czarnej gwardii Hitlera, to ja myślę o rzeczach, którymi nie powinnam sobie zaprzątać głowy. Nie mogę doczekać się świąt, jednak z drugiej strony nie chcę, by już nadeszły, bo wiem jak szybko przeminą. Czas tak szybko biegnie. Czasami chciałabym mieć guzik z napisem 'stop', który po wciśnięciu zatrzymałby choć przez chwilę czas. Chciałam zrealizować w końcu projekt akustyczny wraz z zespołem, ale wykręcam się wciąż. Byłam chora, później ponownie, następnie byłam wyczerpana po podróży i tak właśnie ze wszystkim mi schodzi. Brakuje czasu na naukę, a ja nie potrafię nocami się uczyć. Do tej pory dużo się imprezowało, jednakże z rozsądkiem. Poznałam masę ludzi. Jedni okazali się być naprawdę w porządku, a inni niestety byli fałszywymi kłamcami. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie można tak pochopnie oceniać ludzi. Wielkie miasto może cię totalnie pochłonąć, wciągnąć całego i nawet nie będziesz wiedzieć kiedy, znajdziesz się w studni bez dnia. Spotykasz ludzi, którzy mają naprawdę skomplikowane życie i nie wszystko jest takie kolorowe, jakby mogło się wydawać. Do tej pory nie sądziłam, że czasem film może okazać się rzeczywistością. Adijos, do napisania, niemłoda godzina, a ja słucham ckliwego pitolenia kolesia, który nie potrafi śpiewać i próbuje udawać, że potrafi grać na gitarze.

poniedziałek, 3 listopada 2014

XVIII Zakazany owoc

hej

Dawno nie pisałam, ale w zasadzie nie zamierzam często pisać, gdyż nie mam na to czasu. Studiuję i to jest właśnie główny powód, jednak nie oznacza to, że rezygnuję z bloga.

Jestem właśnie w szpitalu na odczulaniu, gdyż odstałam uczulenia na leki. Po prostu rewelacyjnie. Musiałam wyjść w połowie pisania kolokwium, gdyż zaczęły mi ujawniać się objawy alergii. 
Chciałam tylko zahamować kaszel, który przeszkadza mi w braniu udziału w zajęciach, ale niestety nie byłam pewna, czy mnie nie uczuli. Stało się jak stało. Kroplówka, zastrzyki, obserwacje i te sprawy. Dwa razy jak do tej pory miałam identyczną sytuację, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że jestem na coś uczulona. Aktualnie żyję w nieświadomości i boję się przyjmować jakiekolwiek leki i muszę długo czekać na wizytę w klinice, by zrobiono mi odpowiednie badania. Mam antybiotyk, boli mnie gardło, katar i kaszel, a tak jakby nie mogę się leczyć. Odczulanie w szpitalu pomaga, do czasu aż znów czegoś nie wezmę nieświadomie. 

Co do mojego przyjaciela. Posypało się to wszystko. Ja jakimś cudem za nim w ogóle nie tęsknię. Nie widujemy się. Pokłóciliśmy się trochę w ostatnich rozmowach. On stwierdził, że się zmieniłam nie do poznania, a ja, że irytuje mnie jego stosunek do mnie. Chciałam przyjaźni, czystej przyjaźni, jednak on liczył na coś więcej i wcale nie przestawał próbować, co mnie naprawdę denerwowało.
W zasadzie to poznałam kogoś na studiach. "Dobrego" kumpla, chociaż to dość ciężki przypadek pod wieloma względami. Napiszę o nim więcej wkrótce, bo nasza znajomość dopiero się rozwija i nabiera tempa. Jak na razie nie znamy się długo, gdyż w zasadzie minął dopiero miesiąc mojego studiowania w wielkim mieście. 
Jest ON bardzo toksyczny i przez to coś mnie do niego przyciąga, by poznać go bliżej. Może dlatego, iż zakazany owoc smakuje najlepiej? A może to ludzka ciekawość?

Jest już ze mną w porządku, idę spać i otrząsnąć się po zdarzeniach z ostatnich kilku dni.

niedziela, 19 października 2014

XVII Ona płakała, a jego serce pękło i posypało się na milion kryształowych kawałeczków...

Cześć.

słowem wstępu zanim przejdę do rozczuleń, o których niełatwo mi pisać.
Tak w ogóle nie zamierzam tutaj często pisać, bo nie mam już tyle wolnego czasu, a ten który mam to pożytkuję na naukę, bądź inne zajęcia. Także przepraszam, jeżeli gdzieś nie piszę komentarzy, ale staram się wszystko czytać. Naprawdę. Czasem, jadąc tramwajem poświęcam czas właśnie na czytanie, aczkolwiek brakuje mi go na napisanie treściwego komentarza, a nie zwykłam odpowiadać dwoma słowami. I zmieniam trochę tematykę mojego bloga. Miało być tutaj wszystko, ale w zasadzie nie mam ochoty na nic od dłuższego czasu. To trwa już jakieś dwa lub trzy miesiące. Więc będzie się znajdować tutaj tylko moja paplanina. Dobrze się czuję, gdy wyrzucę z siebie wszystko "na papier", taki wirtualny papier.

~*~

TYLE WĄTPLIWOŚCI.

Słucham sobie Scotta Stappa i odpoczywam po dwóch godzinach czytania książki o badaniach politologicznych. W zasadzie to nie wszystko, bo musiałam ogarnąć jakieś notatki i takie tam. Czuję, że nadchodzą nieprzespane noce, zarwane na nauce dziwnych filozoficznych zagadnień, których nie do końca rozumiem, ale muszę je pojąć. Sama tego chciałam i sama wybrałam uczelnię, więc nie powinnam już narzekać. Boję się trochę, że temu wszystkiemu nie podołam i coś pójdzie nie tak. Mam dużo chęci, zapału, wiary, ale czy to wystarczy?

~*~

EMOCJE WZIĘŁY GÓRĘ. NIC NIE BĘDZIE JUŻ TAKIE JAK DAWNIEJ.

Czasem są takie chwile, gdy po prostu mam zamiar zakończyć tę toksyczną więź. Dlaczego toksyczną? A właśnie dlatego, że mam takie wyobrażenie o naszej znajomości. Ostatnio ciągle się kłócimy. Wszystko jest takie kruche, sztuczne, ckliwe. Nie wygląda to tak, jak kilka miesięcy temu, kiedy śmialiśmy się razem, rozmawialiśmy do białego rana, czy upijaliśmy się tanim winem tysiąc metrów nad poziomem morza. Aktualnie jest kiepsko między nami i to bardzo. Nasze rozmowy opierają się na zasadniczych pytaniach i odpowiedziach. Kontaktujemy się tylko przez wiadomości, kontakt się urywa. A wszystko przez to, że on jest zakochany. Tylko jest jeden problem. Bo przez to straciliśmy naszą więź, która trwała tak długo. I właśnie tak długo on to ukrywał, aż w końcu przemógł się i wyznać to co miał wyznać. Fajnie, gdyby nasze strony oddziaływały na siebie tak samo, ale niestety z mojej strony tak nie jest. Było wiele sporów i chciałam zakończyć znajomość na dobre, jednakże chyba nie byłabym w stanie. Z resztą po czasie dogadywaliśmy się chociaż w małym stopniu. Wiele razy rzuciłam słowami, których trochę żałuję. Pewnie może wydawać się to dziwne, dlaczego po takim wyznaniu chciałam zerwać naszą więź. Chodzi o to, że po tym, co powiedział zaczęłam go traktować nieco inaczej i starałam się izolować. Czułam się dziwnie w jego towarzystwie, szczególnie wtedy, gdy byli z nami jego znajomi, bądź nasi wspólni. Drażniła mnie jego nadmierna troskliwość. Z reguły nigdy się tak nie zachowywał. Wiele osób pytało nas, czy jesteśmy razem. Oczywiście za każdym razem to ja stanowczo zaprzeczałam, a on jako drugi potwierdzał moje słowa. Mówił do mnie milej i czulej, niż zazwyczaj. Stałam się kotkiem, aniołkiem, słoneczkiem, a nawet kochaniem. Czułam się dziwnie i byłam zniesmaczona tym, że mój najlepszy przyjaciel mnie tak nazywa. To może naprawdę absurdalne zachowanie z mojej strony, ale tak właśnie było. Później już było tylko gorzej. A ja nie chciałam go zranić i powiedzieć mu wprost, iż nie może liczyć na nic więcej. On doskonale o tym wiedział. Zapewniałam go milion razy, jednak od jakiegoś czasu miał nadzieję. Nie wiem co kazało mu wyznać to, co siedziało w nim od dłuższego czasu. Wiele razy kłóciliśmy się w przeciągu paru tygodni. Po wspólnym wyjściu z jego kumplami wygarnęłam mu wszystko co leżało mi na sercu. I odeszłam. Ach, no i zapomniałam dodać, że miał do mnie pretensje o to, iż jakoś wcześniej poszłam z innym kumplem na piwo. Był zazdrosny i napisał mi to. Ja oczywiście poirytowałam się, gdyż poniekąd przyjaźniliśmy się, a on zamierzał wyznaczać mi jakieś ograniczenia. Po tym jak odeszłam i oboje rozeszliśmy się, pisaliśmy długo. Nie krył uczyć, że płacze, Z resztą ja też przepłakałam całą noc, Bo to wszystko było dla mnie za trudne i męczyłam się. On na dodatek jest bardzo emocjonalnym facetem i wszystko mocno przeżywa. Nie obeszło się bez alkoholu, o czym też wspomniał. Na początku myślałam, że chce wzbudzić we mnie jakieś poczucie winy, jednak patrząc z jego perspektywy to faktycznie zwróciłabym się w stronę alkoholu. Miałam wyrzuty sumienia. Winiłam się za to, że jakoś nie potrafiłam go prawdziwie pokochać. Był i jest dla mnie jak brat, ale to nie jest to uczucie, którego on oczekiwałby ode mnie. Sytuacja trochę uspokoiła się parę dni temu. Powiedział, że musi zmienić do mnie nastawienie. Musi po prostu przestać mnie kochać, choć zaznaczył wyraźnie, iż nie jest w stanie. Chciałam zniknąć z jego życia i dać mu święty spokój, by znalazł dziewczynę, która obdarzy go czymś takim, czym mnie darzył. On jednak absolutnie zaprzeczył i odrzekł, że tylko jednej, jedynej chce, Więc zostałam i przyrzekłam, że nie odejdę. Obiecał, iż wszystko będzie dobrze i wróci do normy, a pod słowem "norma" rozumieliśmy słowo "dawna przyjaźń". Nie wierzę w to jednak. Minęło kilka dni, polało się trochę łez. Zrodziła się dziwna sytuacja. Nie wiem już kim dla siebie jesteśmy. Wszystko jest paradoksalne, plastikowe. Sypało się od dawna, ale teraz totalnie runęło. Wymieniamy ze sobą kilka zdań dziennie, pytając się po prostu "co słychać". Na tym kończy się nasza rozmowa i mija kolejny dzień. Odczuwam chłód, totalnie wyobcowanie i ścianę, która buduje się między nami. Nic nie będzie już takie jak dawniej.

Chaos, pustka, nostalgia, obcość, nicość, rozczarowanie.

niedziela, 5 października 2014

XVI Wracam na ziemię

Cześć.

Trochę mnie nie było, więc nie spodziewam się, że jeszcze ktoś tutaj zagląda, bądź przeczyta tę notkę, ale wracam do tego bloga. Czekałam ponad miesiąc na laptopa i w końcu się doczekałam.

Ogółem to żyję. Rozpoczęłam dzienne studia na ujocie. Plany miałam trochę inne, ale jednak postanowiłam spróbować swoich sił. Wiem, że pisałam wcześniej o zaocznych, jednak moje życie potoczyło się nieco inaczej. Siedzę teraz w mieszkaniu, które wynajmuję z trójką dziewczyn. Mieszkamy w czwórkę. Kompletnie ich wcześniej nie znałam. Może to dziwne, gdyż ludzie zazwyczaj są zdziwieni, iż zdecydowałam się mieszkać z zupełnie obcymi mi osobami. Wiadomo, że mogę trafić dobrze lub tragicznie. Jak na razie żyjemy w zgodzie i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Kraków jest ciekawym miastem i chociaż w zasadzie mam dom niedaleko tego miejsca, to odkrywam go na nowo i poznaję. Na zajęciach byłam w poprzedni czwartek i piątek. Trochę jestem przerażona tym, czym nas straszą, ale jak na razie nie poddaję się. Boję się, że nie dam rady i będę musiała przerwać studia, aczkolwiek mam dużo silnej woli i nabieram zapału do pracy. Po pierwszych zajęciach historycznych mam do przeczytania jakieś tysiąc stron i co tydzień jestem zmuszona pisać artykułu z komentarzami. No cóż... jakoś będę musiała się ogarnąć. Wakacje się skończyły i muszę to sobie uświadomić.

Relacje z moim kochanym przyjacielem ostatnio są strasznie sztywne. Niedawno byłam na imprezie u jego starych znajomych, muzyków, którzy dzielą z nim zainteresowania muzyczne. Szczerze mówiąc, to trafiają i w moje gusta. Było naprawdę fajnie, ale mój kumpel wciąż liczył na coś więcej, jeśli chodzi o nasze relacje. Ostatnio nawet zaczął mówić "więcej" o swoich uczuciach do mnie. Troszkę mnie to przeraziło, bo ja jak już wspominałam wiele razy nie chciałam się z nim wiązać. Odpowiadała mi tylko przyjaźń. On powiedział, że to akceptuje i będzie na mnie czekał, aż się przełamię. Ale wtedy po tej imprezie jakby odpłynęłam na chwilę, być może po dużej ilości whisky i pocałowaliśmy się. Dla mnie to było bardzo przyjacielskie, choć wiadomo, że w taki sposób przyjaciele nie okazują sobie sympatii. Przez ten incydent, on zaczął chyba robić sobie większe nadzieje. Niepotrzebnie go zwodziłam. Później odbyliśmy trudną rozmowę i padły ciężkie słowa odnośnie naszej relacji. Nawet polały się łzy. Kiedy zaczęło się robić coraz lepiej i wszystko było niemalże w porządku, to jakiś tydzień temu on zjawił się u znajomych, którzy również mieszkają w Krakowie. Przyjechał do mnie i zabrał mnie do jego kumpli, których w zasadzie też znałam. Siedem facetów i ja, tak nawiasem mówiąc. ;p Poszliśmy na miasteczko studenckie. Jeszcze nigdy nie widziałam tyle pijanych studentów. Puszki, flaszki i inne rzeczy walały się po betonowej podłodze. Trzeba było uważać, gdzie stawiało się stopy. Cóż... być może to nic szczególnego, ale ja po części byłam negatywnie zaskoczona tym wszystkim, co się tam działo. Następnie udaliśmy się na kluby, do pijalni i tak dalej. Czułam się dość dziwnie, ponieważ miałam wrażenie, że chłopaki myślą, iż jesteśmy parą. Później już ktoś zarzucił temat, ale bez namysłu odparłam, iż tylko się przyjaźnimy. 

Nadal pisał mi czułe słówka, że tęskni, (kiedy już wrócił do domu) itd. Ja to puszczałam mimo uszu i nie reagowałam. W końcu jednak parę dni temu wygarnęłam mu wszystko. Wyjaśniłam, że nie chcę żadnego związku i by nie robił sobie nadziei. Jest między nami napięta sytuacja, gdyż on zakochał się we mnie i ostatnimi czasy kilka razy mi to napisał, jak i powiedział. Wiem, że mu ciężko, mnie w sumie też, bo go zraniłam. chociaż od początku uświadamiałam go, iż jesteśmy tylko przyjaciółmi. Teraz wszystko się posypało. On potrzebuje czasu, by się otrząsnąć i ruszyć dalej, a ja mam wyrzuty sumienia. 

~*~

Wiem, że mam zaległości w czytaniu blogów, ale naprawdę nie mam czasu, by to wszystko nadrobić. Postaram się na bieżąco wszystko czytać. Zaczynam intensywną naukę, muszę zająć umysł, dać sobie spokój z głupimi rzeczami i wziąć się do życia. Do napisania, pozdrawiam osoby, które to jednak przeczytały.

wtorek, 26 sierpnia 2014

XV "How can I decide what’s right? When you’re clouding up my mind?"

cześć

Ostatni wpis był nieco dziwny, gdyż rzadko takie piszę, ale uznałam to za taki upust emocji. Czasem lubię tak, tak po prostu wyrazić wszystko za pomocą kilku słów. Piszę częściej wiersze,choć zdaję sobie sprawę, że są tragiczne, ale ostatnio bardzo to polubiłam.
Aktualnie publikuję przez telefon, gdyż mój kochany laptop odmawia posłuszeństwa i nie chce się uruchomić, więc przepraszam za jakiekolwiek błędy i zastój jeśli chodzi o wasze blogi. Chyba za dużo seriali chciałam obejrzeć. Nadrobię wszystko,.

Podobno, gdy jesteś szczęśliwy, to wsłuchujesz się w brzmienie, melodię, a kiedy jest ci źle, to skupiasz się na tekście. Aż dziwne, ale ja zawsze przywiązuję ogromną wagę do słów wplecionych w utwór. Moja dzisiejsza lista piosenek, których słuchałam. Wcale nie są przypadkowe. Uwielbiam ich teksty. Różne gatunki, różne grupy, różne przesłania. 

The Scorpions - Still loving you
Bryan Adams and Rod Steward & Sting - All for One, All for Love
Iron Maiden - Wasting love
REM - Everybody hurts
White Lion - When the children cry
Coldplay - In my place
Paramore - Decode
U2 - With or without you
Alphaville - Forever young
Muse - Undisclosed desires
The Pretty Reckless - Nothing left to lose
The Neighbourhood - Afraid
Halestorm - I am not an angel

~*~

Ogień naszych słów
Rozpala mą duszę
Przemyka od stóp do głów
Wiem, że muszę

Uciekać lub ginąć
Biec przed siebie
Łodzią płynąć
Szukając ciebie

Zagubiona w ciemności
Jesteś tak daleki
Pragnę twej miłości
Teraz i na wieki

czwartek, 21 sierpnia 2014

XIV Jak kwiat bez wody usycha, tak ja bez Ciebie umieram.

Zamykam się w pokoju.
Kładę się na pustym łóżku i patrzę w jasny sufit.
Czuję, jak po policzku spływa mi łza, a za nią druga, trzecia i tak dalej.
Przewracam się gwałtownie na bok.
Czuję w sercu chłód, ogarnia mnie lekki strach.
Nagle przez moje ciało przechodzi gwałtowny dreszcz.
Zaczynam cała drżeć.
Serce tłucze mi w piersiach, wśród upiornej ciszy.
Czuję falę ciepła, która uderza o moją skórę.
Omiatam wzrokiem pokój, odwracam się i widzę... ciebie.
Wpatrujesz się malachitowymi oczami.
Znów mam cię przed sobą, widzę twoją twarz, która jest żywa.
Patrzysz na mnie jednak inaczej, nie tak jak zwykle.
Po policzku znów spływa mi kolejna kropla łez.
Podnoszę się lekko, pokonuję dzielącą nas przestrzeń i wtedy... nagle znikasz.
Upadam na zimną posadzkę.
Nie mogę się powstrzymać i zaczynam rzewnie płakać.
Gorączkowo zbieram się z podłogi, jednak wciąż upadam i nie mogę powstać.
Wołam cię, wykrzykuję twoje imię, proszę byś podał mi rękę.
Ale ciebie już nie ma. 
Zostałam zupełnie sama.


środa, 20 sierpnia 2014

XIII Uciekam, by choć na chwilę pobyć w samotności i zapomnieć...

witajcie

Próbuję nie myśleć o tym, o czym pisałam w poprzedniej notce i staram się zająć czymś myśli, odizolować się troszeczkę. Szczerze mówiąc, słabo mi to wychodzi, ale zawsze coś. Taką ucieczką od problemów i wszystkiego, co ostatnio mnie przytłacza, jest grafika komputerowa, zakupy, milion zdjęć i muzyka, o czym chciałabym dzisiaj napisać. Postaram się nie marudzić, jak ostatnio, chociaż przyjaciel nazywa mnie marudą, więc niczego nie obiecuję.

~*~

Nie pamiętam, kiedy ostatnio otworzyłam photoshopa, by coś w nim zrobić. Udało mi wykombinować takie nagłówki, jakie widać poniżej. Może i nie są jakieś rewelacyjne, ale ja i tak jestem zadowolona, jak na moje możliwości. Oczywiście jestem amatorem, jeśli chodzi o wykonywanie takich prac, aczkolwiek z nudów i nadmiernej ilości wolnego czasu (a zdarza się to bardzo rzadko) odpalam program i działam. Nigdy nie zajmowałam się tym na poważnie i nie myślałam nawet, by zakładać bloga graficznego. W tym przypadku chciałam się czymś zająć, a sprawiło mi to wielką frajdę. Chyba częściej zacznę próbować swoich sił w photoshopie.


//kredyty: tumblr.com, weheartit.com, deviantart.com


All black everything - me gusta 

Niebawem wybieram się na zakupy, bo to pomaga mi się odstresować, zapomnieć niemalże o wszystkim, czuję się wtedy naprawdę świetnie, pomimo tego, iż spędzam na tym cały dzień i później bolą mnie nogi od ciągłego chodzenia. Zazwyczaj robię zakupy w galeriach handlowych lub online, jednak te przez internet bardzo rzadko, gdyż nigdy nie mogę się zdecydować, często jestem zawiedziona rzeczywistym wyglądem, no i rzadko trafiam na odpowiedni rozmiar. Zwykle nie planuję tego, co mam kupić. Bywają przypadki, że akurat potrzebuję danej rzeczy, jednak później wychodzi na to, iż kupuję zupełnie coś innego. Nie interesują mnie najnowsze trendy, jakieś drogie markowe ciuchy, ale po prostu kupuję to, co mi odpowiada. Lubuję się w czarnym kolorze i z reguły chcę wykupić wszystko, co czarne. Oczywiście w mojej szafie goszczą nie tylko ciemne ubrania. Zdarzają się wyjątki, ale większość moich ubrań jest właśnie czarna. Lubię dobrze wyglądać, choć nie wiem, czy tak wyglądam, jednak przywiązuję dużą wagę do wyglądu zewnętrznego. Odnosi się to do makijażu również, nie tylko do ubioru. Jestem fanką czerwonej szminki, czarnych wąskich spodni, skórzanej ramoneski, jak i glanów, ale oczywiście nie ubieram się tak zawsze. Pomimo tego nie wzoruję się i nie upodabniam do żadnej subkultury. Nie cierpię szpilek (choć mam kilka par, które zwykle wkładałam na wesela i jakieś szczególne uroczystości) i nie wiem co jest w nich takiego urzekającego. Wolę zdecydowanie trampki albo jakieś inne "cięższe" buty. Nigdy chyba natomiast nie kupię vansów.
Moje ulubione połączenia kolorów to czerń-czerwień, biel-czerń, czerń-granat.
No i oczywiście uwielbiam wyprzedaże, bo wtedy wracam do domu ze stertą ciuchów i uśmiechem na twarzy. To naprawdę lubię i już mam w głowie wizję mojego szału zakupów. W głowie tylko buty, ubrania... I nic więcej.

A, no właśnie... Zamierzam rozjaśnić włosy i stać się trochę bardziej blondynką. Znacie na to jakieś sposoby? Ja kompletnie się na tym nie znam, a nie chciałabym też zniszczyć włosów, ponieważ są naturalne i nie bawiłam się nigdy w farbowanie, jednak podobno rozjaśnianie nie jest takie straszne. Próbował ktoś tego? Będę wdzięczna za jakąkolwiek radę, wskazówkę, jeśli coś wiecie.

~*~


Odnośnie muzyki to ostatnio zasłuchuję się w latach osiemdziesiątych, bo naprawdę ubóstwiam te klimaty. Nie wiem, czy pisałam już, ale kocham ponadczasową muzykę. The Scorpions, Queen, Pet Shop Boys, Modern Talking, The Police, Genesis, Guns n Roses, Iron Maiden, Bob Dylan, Nirvana, Led Zeppelin, Nigtwish, Epica, Within Temptation, REM, Roxette,,, i mogłabym wymieniać i wymieniać w nieskończoność. Jest tego cholernie dużo. Nie ograniczam się natomiast do jednego gatunku muzycznego, jednakże najbardziej lubię rock, grunge i metal. To tak ogólnikowo, bo nie będę wymieniać rodzajów etc, gdyż jest tego wiele. 

I wiece co? Trochę mi lepiej, ale obawiam się, że moja odskocznia jest tylko chwilowa. Ściskam, Saphira.

//zdjęcia tumblr.com

piątek, 15 sierpnia 2014

XII My head is a very dark place.

cześć, czołem

Dzisiaj bardzo smutno, depresyjnie, melancholijnie, ponuro. Znów mam cholerną chandrę, która trwa kilka dni i nie zapowiada się,  by wkrótce miała mnie opuścić.



Najgorsze jest to, że dobre dni, o których pisałam w poprzedniej notce, minęły. Wszystko się posypało. A dlaczego? Otóż chyba jednak przyjaźń między kobietą a mężczyzną nie jest możliwa. Teraz się o tym przekonałam. Z mojej strony chodziło mi właśnie o taką więź, jednak on powiedział mi, że chce czegoś więcej. Ja jednak nie lubię być uwikłana w związku i nie odpowiada mi to aktualnie. Lubię wolność, nie cierpię być ograniczana i wydaje mi się, iż nie dojrzałam jeszcze do prawdziwego porządnego związku. Chcę się wyszaleć, póki jeszcze jestem ostatni rok nastolatką, a na dodatek wkrótce rozpocznę życie studenckie, cokolwiek to oznacza. Zawsze było mi dobrze samej i zwykle wszystkie relacje z płcią przeciwną starałam się sprowadzać do przyjaźni. Nie było rozczarowań, uwięzienia, znudzenia i przesadnej słodkości. Teraz jestem trochę w kropce, bo mój przyjaciel wie, jakie jest moje zdanie, ale mimo to powiedział mi to, co czuje. Boję się, że teraz nasza przyjaźń może się pokruszyć i coś może pęknąć. A co jeśli on nie będzie w stanie się ze mną przyjaźnić? Powiedział, iż będzie na mnie czekał i szanuje moją decyzję. Może to ja jestem jakaś dziwna? Dlaczego nie chcę być w związku? Ja nie wiem, jakie są moje uczucia, bo zwykle tłumiłam wszystko i nie starałam się bronić od większych emocji i stawiać wszystko na barierze przyjaźni. On najwidoczniej nie potrafił wyzbyć się tego, tak ja ja to zrobiłam. Nie chcę go stracić, bo cholernie zależy mi na nim, ale nie potrafię być w związku. Wiem to doskonale, więc nawet nie chcę próbować, bo jakby nie wyszło, o czym jestem przekonana, to stracilibyśmy tę więź, która nas łączy.
Teraz już prawie nie rozmawiamy, a nasze wiadomości (choć codzienne) są sztywne i nie takie, jak kiedyś. Czy to minie? Powiedział, że wszystko będzie dobrze. A ja chyba pierwszy raz w życiu nie potrafię mu zaufać.

Jest taka piękna aura, a moja wewnętrzna jest szara, ponura i deszczowa. Nawet kolory do mnie nie przemawiają. Wszystko potrafię zepsuć.





Tell me what's on your mind
What you feel, what do you believe
What is inside you that makes you scream?

// Failed flight - Tell me


A może po prostu najlepszym rozwiązaniem będzie izolacja?

czwartek, 7 sierpnia 2014

XI DIY, Czekaj na lepszy dzień

cześć

poczułam się teraz
beztroska jak dziecko
odrzucam na bok smutki
jaka jestem szczęśliwa 
cieszę się każdą chwilą
nie oglądam się za siebie
nie spoglądam na problemy wstecz
interesuje mnie tylko teraźniejszość
i życie chwilą
tą piękną chwilą



W końcu czuję, że żyję. Może temu, iż mam więcej czasu wolnego, jakoś powoli wszystko zaczyna mi się układać no i staram się aż tak bardzo nie narzekać. Na dodatek odzyskałam przyjaciela, z którym pokłóciłam się jakiś... rok temu? Chyba tak, więc to dla mnie coś wielkiego i cieszę się niezmiernie.
W ogóle to wymyśliłam, że pójdę w końcu na jakiś porządny koncert, a mianowicie mówię tutaj o Slashu, który będzie grać w Krakowie w listopadzie. Mam nadzieję, że to wypali, w sensie mój wypad na koncert, bo bardzo chciałabym pójść, a ekipa jest.

Z tego wszystkiego aż postanowiłam coś zrobić w mojej szafie, bo nudziłam się okropnie, a jakoś kreatywność się we mnie obudziła ostatnio. Takie cuś znalazłam w 'internetach i spróbowałam swoich sił na starej koszulce. Efekt jest naprawdę fajny, ale moją koszulkę wcięło gdzieś, więc nie pokażę wam mojego dzieła, z resztą wybrałam czerwoną, a to trochę psuje efekt. Ale na czarnym wygląda świetnie, jak na zdjęciu poniżej. I ten wzór wydaje mi się bardzo fajny, choć wiadomo, że można wykombinować własny.



Jak wam się to podoba? Radzę najpierw jednak próbować na czymś, czego nie będzie szkoda, gdy coś pójdzie nie tak.

***

Tryskam szczęściem, energią, pomimo tego, iż spałam kilka godzin. Zasłuchuję się w Slashu, wyczekując na wrzesień i nowy album. Apocalyptica w ogóle w kwietniu będzie w Krakowie, właśnie dziś się dowiedziałam. No i rozważam Turunen na listopad. Ktoś się wybiera może? (;



uwielbiam uprawiać miłość z muzyką, 
//jakkolwiek to brzmi.


piątek, 1 sierpnia 2014

X Nie zawsze obu stronom zależy na tym samym.

witajcie, kochani


"I'm so happy 

Cause today I found my friends 
They're in my head 
I'm so ugly 
But that's ok, 'cause so are you"

// Nirvana - Lithium

No właśnie...
W poprzednim poście pytałam Was o to, czy możliwa jest przyjaźń między kobietą a mężczyzną i Wy byliście na tak. Ja ciągle się nad tym zastanawiam, bo szczerze mówiąc mam przyjaciela płci przeciwnej i rozmyślam, czy nasza znajomość nie sprowadza się do czegoś więcej. Kiedyś myślałam, że faktycznie można przyjaźnić się z drugą osobą (mówię tutaj o facetach), ale od pewnego czasu wydaje mi się to niezbyt realne. Według mnie pomiędzy miłością a przyjaźnią biegnie cienka granica, która z czasem może się zatrzeć. Ale ja np. chcę mieć przyjaciela w tej drugiej osobie, nie kogoś więcej. A co, jeżeli z drugiej strony nie działa to tak samo? I przez to właśnie niby nazywamy się przyjaciółmi, ciągle rozmawiamy, praktycznie bez przerwy i chyba to trochę za dużo. Chcemy tylko przyjaźni, aczkolwiek ja nie jestem do końca przekonana, że to ciągle będzie przyjaźń. Chcę go mieć jako przyjaciela, nie chłopaka, a mam obawy, iż on może pragnąć czegoś więcej, ale nie mówi mi o tym otwarcie. Znam go na tyle i czuję to po prostu. Boję się, że właśnie może wyniknąć z tego coś więcej i druga strona na tym ucierpi, poczuć się odrzucona. Może faktycznie codzienne stałe rozmowy to za dużo? Ale co jeśli ja poczuję coś więcej? Nie chcę do tego dopuścić. Może muszę ograniczyć kontakt? 

Chcę.
Chcę go.
Chcę go na całe życie.
Chcę go na całe życie, ale... jako przyjaciela.

takaradosnaja
dawnotakaniebyłam


Wszystko jest takie zagmatwane. Dlatego też nie jestem do końca przekonana, że taka przyjaźń jest możliwa. Mam wątpliwości. Nie chcę niczego zepsuć, ale ostatnio naszych relacji jest coraz więcej, jak nigdy dotąd. Nie chcę go stracić i nie chcę, by to zaszło za daleko. Po prostu zależy mi tylko na przyjaźni z nim, nie na miłości. 

lets-fly-to-infinity:

w-i-l-d—l-o-v-e:

✖ http://w-i-l-d—l-o-v-e.tumblr.com/ ✖



środa, 30 lipca 2014

IX Czas na zmiany.

hej - lubicie Duran Duran?
Na wstępie tej notki, przywołam pewien cytat z piosenki grupy Duran Duran. (Jej, jak to oficjalnie zabrzmiało, jak w przemówieniu.)

"But I won't cry for yesterday.
There's an ordinary world somehow I have to find.
And as I try to make my way to the ordinary world
I will learn to survive."
/ Duran Duran - Ordinary world

Tak więc świetnie oddaje to moje ostatnie rozmyślenia. Ale czas się pozbierać i wyjść z chandry, która mną zawładnęła. Ktoś mi powiedział, że mam bardzo niskie poczucie własnej wartości. Sądzę, iż to prawda. Bardzo często użalam się nad sobą i chyba faktycznie widzę w sobie tylko wady. Muszę i chcę to zmienić.

***

Jestem na siebie bardzo zła. Dlaczego? Otóż jakiś czas temu utraciłam wiele danych ze poprzedniego komputera i teraz ubolewam nad tym. Zniknęło kilka tysięcy utworów muzycznych, które nagromadziłam przez kilka lat, zdjęcia, jak i moje twory literackie. Pisałam kiedyś opowiadania, nie wiem, czy o tym wspominałam, ale tak, to prawda. I w tych moich utraconych plikach było kilka skończonych opowiadań. I to dość długie, gdyż liczyły minimum sto stron w wordzie. Naprawdę byłam załamana, pomimo tego, iż na pewno nie były to świetne twory itd., ale jednak włożyłam w to wiele serca, pracy, czasu i wszystko przepadło. Zbieram się ostatnio za napisanie czegoś, ale boję się o mój słomiany zapał i to, że stracę chęci, Ja mimo wszystko lubię mieć czytelników, bo to bardzo motywuje, jednak w dzisiejszych czasach *nikt nie czyta blogów z opowiadaniami, ponieważ wszyscy je piszą. Ja też nie lubię pisać tylko dla siebie, do szuflady. Lubię dzielić się czymś z ludźmi i uczyć się przez to, dążąc do doskonałości, nawet jeśli świetnie nie piszę.

***

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, gdzie można to dostać?


I na koniec takie pytanie do Was... Czy według Was możliwa jest przyjaźń między kobietą a mężczyzną?


Ściskam mocno, S.

*oczywiście słowo nikt nie jest takie dosłowne tutaj 



sobota, 26 lipca 2014

VIII Krótko i nie na temat

hej - dziś mało muzycznie, bo staram się nie dołować

Jakiś czas mnie tutaj nie było, bo nie miałam w sumie ochoty pisać. Miewam ostatnio gorsze dni, nie mam ochoty na nic, wszystko jest dla mnie nudne i monotonne. Brakuje mi czegoś, ale sama nie wiem czego. Zatarły się wszelkie znajomości, nie sypiam po nocach i jestem rozdrażniona. Wszystko mnie irytuje, mało się śmieję, zamykam się w pokoju i siedzę w samotności.
Znów o mało co nie wylądowałam w szpitalu z powodu mojej alergii. Sama nie wiem na co jestem uczulona, bo dopiero mam się o tym przekonać za jakiś czas, gdy udam się do kliniki na badania. Całe życie byłam zdrowa, żadnej alergii, a teraz nagle dostaję takich ataków, że ląduję pod kroplówką.


Chcę się znów śmiać i nie zadręczać wszystkim.
Chcę wyjechać i już nie wrócić.
Chcę znaleźć tę drogę, drogę do mojego Denver.
Zostać trampem i umrzeć jako tramp.



niedziela, 13 lipca 2014

VII Forever trusting who we are And nothing else matters.

hej <-- (na dziś adekwatna do mojego nastroju metallica) 

Miewam coraz to gorsze dni. Dowiaduję się o jakichś przykrych dla mnie sprawach pomimo tego, że mogłyby wydawać się błahe. Przez te wakacje rozmyły się moje więzi z wieloma niegdyś przyjaciółmi. Strasznie tego żałuję. Byłam w świetnej ekipie, wszyscy zgrani, jednak od pewnego czasu nawet na imprezach witamy się tylko machnięciem ręki. Tak było i wczoraj. I mówię to głównie o chłopakach, bo o nich mi chodzi. Stali się jacyś obcy i zastanawiam się, skąd się to wzięło? Ach, no i nie wspomniałam, że znaleźli sobie nowe koleżanki. Pewnie to jest powodem, ale zupełnie tego nie rozumiem. Przecież zawsze się przyjaźniliśmy, a teraz mam wrażenie że zostałam zamieniona na lepszy (choć nie sądzę) model. Do cholery z tą przyjaźnią. Ludzie są dziwni i coraz mniej już ich rozumiem.


Muszę zainwestować w nowe trampki, bo te już kończą swój żywot, ale ciężko jest się z nimi rozstać. Przeszły tak wiele, a ja nie wiem dlaczego mam sentyment do butów. :P Może się to wydać śmieszne, ale tak jest. No i za nowymi glanami też muszę się rozejrzeć, bo po ostatnim koncercie i te nie były niezawodne. 


Ach, jak ja lubię czekoladę. Ale nie mogę jej jeść za wiele. Uwielbiam czekoladki, szczególnie Karmello,  te na powyższym zdjęciu. Są przepyszne, a na dodatek każda ma praktycznie inny smak i nie znajdziesz dwóch takich samych czekoladek. Jak mam złe dni, gorszy nastrój to zajadam się nimi. Ostatnio powodem do tego była rozmowa z przyjacielem, ale jest już lepiej. Dzwonimy do siebie znów i rozmawiamy do późna.

Żyję w niepewności.
Boję się tego, co przyniesie jutro.
Zaczynam wątpić w ludzi.
Mam wrażenie, że zostaję sama
I nikt nie chwyci mnie już za rękę.
/by me


piątek, 11 lipca 2014

VI Idąc cmentarną aleją szukam Ciebie, mój przyjacielu...

cześć, cześć 
Ostatnio bardzo zasłuchana by TPR. Uwielbiam Momsen, jej głos i kawałki The Pretty Reckless.




"There was this boy who

Tore my heart in two
And I had to lay him eight feet underground
All I need is someone to save me
Cus I am going down" 


/fragm. utworu Goin' down by The Pretty Reckless


Znów odczuwam rozdarcie wewnątrz i jakiś strach przed działaniem, podjęciem słusznej decyzji. I właśnie jak w cytacie piosenki powyżej, jest ze mną podobnie. Boję się, że faktycznie kogoś potrzebuję, jednak wcześniej pochowałam go osiem stóp pod ziemią. Upadam, ale nie umiem się podnieść.

Powracam do czarnych ubrań, do koloru, który uwielbiałam. Jest mroczniej, zamieniam się w swoje poprzednie ego. Wracam do drogi, jak Sal Paradise, by dotrzeć do upragnionego Denver.


Chcę stać się lepszym człowiekiem.
Przekreślam złe wspomnienia.
Jednak wciąż czuję ucisk na sercu.
Nic się nie zmienia.
Zamarzam jeszcze bardziej od wewnątrz.
Te same pragnienia.
Czy ktoś może mi pomóc?
Mam dość milczenia.

/by Saphira






/zdjęcia mojego autorstwa, jak i tekst, który nie został zacytowany.
Proszę to uszanować i nie kopiować!

niedziela, 6 lipca 2014

V Pomysł na ożywienie wnętrza - DIY zrób to sam.

hej 

Pogoda się poprawiła, co mnie cieszy, bo deszcz powoli mnie nudził. Aktualnie brnę przez rekrutację na studia i mam nadzieję, że dostanę się na wymarzony kierunek. Trzymajcie kciuki, bo po nocach już nie śpię.

Jak obiecałam, dzisiaj dodaję coś z działu ZRÓB TO SAM, czyli DIY. (Gdyż co jakiś czas postanowiłam umieszczać tutaj takie posty.) Ostatnio zastanawiałam się, jak upiększyć dom, salon, czy nawet mój pokój i wpadłam na pewien pomysł, który i wam może się 
spodoba. Ja uwielbiam eksperymentować z różnymi rzeczami, jestem z tego znana w całej mojej rodzinie. Moje umiejętności wykorzystuję na święta, różne okazje, lub by po prostu udekorować wnętrze.



Potrzebujemy:
- dużą lub małą świecę
- szklaną wazę, flakon, duży kielich itp.
- starą gazetę, najlepiej czarno białą lub jaką tam chcecie
- suszone kwiaty, muszelki, ozdoby jakie kupicie albo znajdziecie w domu
- suszone owoce np. cytryna, pomarańcze
- opcjonalnie laski cynamonu

A więc do dzieła.

Ja przygotowałam spory kielich, dopasowałam do niego małą świecę i przygotowałam suszone, pachnące ozdoby, które zakupiłam w Ikei. Wybrałam akurat odcienie różu, ponieważ najładniej pachniały.


Następnie do kielicha włożyłam stojąco świecę...


 ...i obsypałam ją ozdobami.
 A oto efekt:


tutaj widok z góry:


Naprawdę świetnie to wygląda obok kominka, gdzie ustawiłam kielich.
Można również wykonać rzeczy na podobnej podstawie.
Ja jakiś czas temu wykonałam coś takiego.


Tutaj powrzucałam kolorowy susz, ozdobne kamienie, jak i muszelki.


            Powyżej to pomysł ze starą gazetą. Najpierw wzięłam sporą świecę, mniejszą od szklanego pojemnika. Następnie owinęłam ją gazetą. Mnie akurat udało się znaleźć jakąś bardzo starą na strychu. Jeśli wy takiej nie macie, możecie użyć czarno białej, lub po prostu użyć zimnego mocnego naparu z herbaty i po wysuszeniu gazety powinny powstać podobne żółte plamy.
                 Później umieściłam świecę owiniętą gazetą w środku pojemnika. Powrzucałam do środka suszone ozdoby, jak i kokardkę. Efekt jest naprawdę wspaniały, oryginalny i moim zdaniem szykownie wygląda. Znajomi zwykle pytają mnie, gdzie kupiłam coś takiego i są zaskoczeni, kiedy mówię im, że wykonałam to sama.


Świetnie również nada się puste akwarium po rybkach w kształcie kuli. ;)

Pozdrawiam cieplutko!
~S.

piątek, 4 lipca 2014

IV A może to strach wyklucza mnie przed działaniem?

Untitled

Skupiona w ciszy odpływam.
Ogarnia mnie lęk przed samą sobą,
Błądzę myślami po kątach.
Czy wszystko jest w porządku?
Czy jesteśmy bezpieczni?

Napój mnie.
Jestem spragniona niewypowiedzianych słów, zapomnianych snów.
Chcę tylko z tobą sycić codzienność szaloną falą emocji.


Czasami zastanawiam się, dlaczego jestem taka obojętna na ludzkie uczucia. Może się boję? A może to dlatego, że brak mi odwagi, by zaufać drugiemu człowiekowi i przez to chcę być obojętna, przezroczysta? A może dobrze udaję i tłumię to głęboko w sobie, zwalczam uczucia? Uwielbiam rozmawiać, pisać z ludźmi. Zwykle dobrze im radzę w trudnych chwilach, staram się wysłuchać i być dobrą przyjaciółką, ale jakoś sobie nie umiem pomóc. Mam okropny mętlik we łbie. Jestem bardzo rozdarta wewnątrz i czuję jak zaczyna panować we mnie chaos, który chce się zadomowić na dłuższy czas. Zaczynam się powoli otwierać, jednak coś stoi mi na przeszkodzie i chyba tym cosiem jest strach. Tylko przed czym? Zaprzątam sobie umysł dziwnymi sprawami, które wcześniej nie miały w mojej głowie miejsca. Można kogoś kochać bardziej niż przyjaciela? Ale... ależ oczywiście, że można. Tylko są pewne ale. Właśnie. I tego nie lubię. Ale co jeśli ktoś jest beznadziejny w związku? Ale co jeżeli nie lubi się ograniczeń i braku wolności? Czy to oznacza, że jest się niedojrzałym? Może to faktycznie strach, który jest na wyższym szczeblu?

"I've tried so hard to tell myself that you're gone,
But though you're still with me,
I've been alone all along..."


środa, 2 lipca 2014

III Zawirował świat...

cześć. 

Świat zwariował, czy to my jesteśmy jacyś inni?
Powyższy tekst jest rewelacyjny. A dlaczego? Dlatego, że jest adekwatny do tego co się dzieje. Wciąż ludzie udają, starają się być kimś, kim nie są. Przybierają złudne twarze, na które zakładają maski. Wszyscy teraz pozują na kogoś, kto idealnie chce wtopić się wśród ludzi. Jakie to żenujące. Moim zdaniem bycie sobą wcale nie jest złe, a wręcz poprawne i oryginalne. Nie należy ślepo podążać za czymś i starać się naśladować kogoś. Oryginalność ludzka jest na wyginięciu, a wszyscy chcą być tacy sami. Świat jest chory, albo to ludzie są jacyś inni. Panuje jakaś głupia hierarchia, na którą człowieki chcą się wspiąć jak najwyżej, by być najlepszymi za wszelką cenę. Ja staram się być sobą i nikogo nie udawać. Mam przyjaciół, którzy lubią mnie za to kim jestem, a nie za to co posiadam i jak wyglądam.



Ostatnio znów zaczytuję się w opowiadaniach Poe'go. Uwielbiam go i jego twory. "Opowieści miłosne śmiertelne i tajemnicze" to książka, do której ciągle wracam. Właśnie teraz, kiedy mam sporą ilość czasu siadam z filiżanką kawy i czytam. Świetny a zarazem przyjemny sposób na zabicie czasu. Polecam każdemu opowieści Edgara Allana Poe'go, bo są tego warte.


Wciąż pada, ale nie przeszkadza mi to. Nadal siedzę w domu i nadrabiam to, czego nie zdążyłam obejrzeć, czy przeczytać. Mam sporą ilość wolnego czasu, więc wykorzystuję to na małe przyjemności.Obiecałam dodać fotografie z ogrodu mojej mamy, a więc są. Przydałaby się jakaś rozrywka w moim życiu. Ale pocieszam się faktem, że dwunastego lipca spotykam się z przyjaciółmi na imprezie, którą organizuje moja znajoma. Przestaję powoli imprezować, gdyż ostatnio zdarzało mi się praktycznie co tydzień. Zamierzam zmienić nieco swój styl życia, czyli więcej ćwiczyć, lepiej się odżywiać i wykonać rzeczy ze zrobionej wcześniej listy. Na pewno wyjdzie mi to na dobre.


Jak
Jak często
Jak często ludzie
Jak często ludzie kłamią?

Zastanawialiście się jak często ludzie kłamią? Czasami mam wrażenie, że obracam się w świecie kłamców. Dla mnie kłamstwo jest grzechem i staram się tego unikać, bo uważam, iż kłamstwo jest kłamstwem i nie można go w żaden sposób usprawiedliwić. 





sobota, 28 czerwca 2014

II Dużo pytań, truskawek i muzyki w mojej głowie.

hej, hej. 

Pogoda wciąż jest deszczowa, a ja siedzę w domu i zajadam się z rana truskawkami. W ogóle pełno owoców zaczyna dojrzewać, co mnie bardzo cieszy, bo je uwielbiam. Kwiaty też świetnie wyglądają, kiedy kwitnąć ozdabiają cały ogródek. Niebawem dodam jakieś fotografie kwiatów z mojej rodzinnej działki. Moja mama kocha rośliny i zajmuje się ogrodem, a więc skradnę ich trochę do sfotografowania. 


Kiedy pada słucham zwykle jakichś melancholijnych piosenek. Ostatnio po głowie ciągle chodzi mi Bryan Adams albo Phil Collins. Słucham na okrągło, aż chyba czasem przesadzam z tą muzyką. Moi domownicy tylko narzekają i zwykle krzyczą, bym ściszyła. 






Na takie popołudnia parzę sobie herbatę i zwykle oglądam jakiś serial. Jakieś dwa tygodnie temu zaczęłam w końcu Grę o tron - serial, który skradł moje serce. Uwielbiam go! Wprawdzie jestem dopiero w trzecim sezonie, ale naprawdę podoba mi się. Fabuła, jak i bohaterowie są świetni. Serdecznie polecam, jeśli ktoś tak jak ja tak długo przekonywał się do tego serialu. 

Dlaczego ludziom brakuje odwagi?
Dlaczego ludziom brakuje
Dlaczego ludziom
Dlaczego.


Od niedawna zastanawiam się ciągle nad tym, dlaczego ludziom z takim trudem przychodzi wyznanie swoich uczuć, swojego zdania, ukazanie prawdy. Bywają sytuacje, na które czekamy przez długi długi czas, a już kiedy już nadejdą to zakończenie jest zupełnie inne niż się spodziewaliśmy. Czasem też brakuje odwagi, by wyjawić wszystko wprost. Dlaczego ludziom aż tak brakuje odwagi? Nie mówię tylko o wyznaniach miłosnych, bo o takich tylko można myśleć, ze względu na obrazek, który wstawiłam, jednak mam na myśli też inne sytuacje. Wiadome jest, że po alkoholu ludzie wydają się być bardziej otwarci, mówią całą prawdę, którą często ukrywają. Na trzeźwo jest już zupełnie inaczej. Jesteśmy tchórzami, przybieramy pewną formę, żyjemy w strachu i niepewności, że spojrzenie prawdzie oczy wyrządzi krzywdę.

 I na koniec uroczy Jon Snow. Pozdrawiam, S.

10 choses que vous ne saviez (peut-être) pas sur Kit Harington - Grazia na We Heart It.
lovely Jon &amp; ghost :3