niedziela, 6 września 2015

XXIV Sweater Weather

 z tym utworem zaczynam dzień

A ja kocham jesień. Za te cudowne mgliste, rześkie poranki, za chłód jaki ze sobą niesie, za porywisty wiatr, który unosi liście, wplatając je później w moje niesforne kosmyki włosów i za niesamowicie piękny krajobraz. Kiedy już zbliża się małymi kroczkami wraz z wrześniem, wyciągam z dna szafy wełniane swetry i spaceruję po ukochanym lesie, zatapiając się w szeleszczących stosach liści, porzuconych przez drzewa. 

Wcale nie brakuje mi gorących dni. Już chcę od nich odpocząć, bo w zasadzie nigdy nie lubiłam upalnych popołudni przesyconych słońcem. A to lato było naprawdę duszne.

Oderwałam się od znajomych, przyjaciół i jestem sama. Oczywiście na własne życzenie. Nie mam na nic ochoty, brakuje mi sił, a całe dnie potrafię spędzić w łóżku, które opuszczam tylko po kubek gorącej herbaty. Lubię to, lubię pobyć sama i oderwać się od wszystkiego i wszystkich. Ale lubię także jego obecność. Czasami potrafimy spędzić kilka godzin, wpatrzeni w siebie. Nie potrzeba nam do tego słów. Rozumiemy się doskonale. 

Wciąż czekam. Zostało kilka dni, a właściwie to tylko cztery. Nie mogę się doczekać, chociaż wiem, że powinnam być cierpliwa, gdyż ten wyczekiwany tydzień przeminie jak jeden dzień. Ale wykorzystamy go najlepiej, jak tylko się da, tak powiedział. Obiecał mi. Wie, że nie może mnie zawieść.