sobota, 2 stycznia 2016

XXVIII Przecież to tylko kolejny rozdział i zakup nowego kalendarza

witajcie moi kochani w tym nowym roku

Troszkę przeraża mnie fakt, że jest minus 15 na zewnątrz. Ale na szczęście siedzę sobie przykryta cieplutką kołderką i piję gorącą herbatkę. Jeszcze te zawsze zmarznięte stopy. Nawet grube skarpety nie pomagają... Brrr

No tak, nowy rok, nowe zmiany, nowa ja. Ale czy na pewno? Jak dla mnie to po prostu zakup nowego kalendarza i rozpoczęcie kolejnego rozdziału. Ja jeszcze tego nie czuję i nie wiem czy to coś zmieni w moim życiu. Może dojdzie to do mnie wtedy, gdy pomylę sobie pięć z szóstką w zapisie daty. Wprawdzie zrobiłam listę postanowień noworocznych i tardo chcę je zrealizować, ale zobaczymy jak to będzie. Słomiany zapał to jedna z moich najgorszych wad. Chociaż w sumie to w jakiejś części spełniłam jedno z nich, a mianowicie na święta wielkanocne wyruszam do cieplutkiej Hiszpanii. Już nie mogę się doczekać. Moja mama już panikuje, bo lecę tam sama, ale na miejscu już nie będę sama. Do mnie jeszcze to nie dochodzi, ale zapewne kilka tygodni przed też będę się stresować. Trochę boję się bariery językowej, bo dopiero rozpoczynam naukę hiszpańskiego, ale mam nadzieję, że do marca będę mogła się jakoś porozumieć. Mój kochany angielski może się tam średnio przydać, ale pewnie w jakimś stopniu tak.

Czy ktoś tak samo jak ja beznadziejnie spędził ostatni dzień starego roku? Ja nie sądziłam, że tak skończę, ale niestety no cóż... Krótko mówiąc nie wiedziałam nawet kiedy, ale schlałam się i zasnęłam kilka minut przed północą. Obudziłam się o trzeciej, zaklęłam i ponownie zasnęłam. Po prostu fantastyczny Sylwester. Wszyscy teraz mają ubaw, ale okazało się, że nie tylko ja tak źle skończyłam. Zawsze to jakieś pocieszenie, prawda?