sobota, 17 grudnia 2016

XXXIV Człowiek dziczeje

grafika couple, love, and boy
"- Ktoś ty? - spytał Mały Książę. - Jesteś bardzo ładny...
- Jestem lisem - odpowiedział lis.
- Chodź pobawić się ze mną - zaproponował Mały Książę. - Jestem taki smutny...
- Nie mogę bawić się z tobą - odparł lis. - Nie jestem oswojony.
- Ach, przepraszam - powiedział Mały Książę. Lecz po namyśle dorzucił: - Co znaczy "oswojony"?
- Nie jesteś tutejszy - powiedział lis. - Czego szukasz? [...]
- Szukam przyjaciół. Co znaczy "oswoić"?
- Jest to pojęcie zupełnie zapomniane - powiedział lis. - "Oswoić" znaczy "stworzyć więzy".
- Stworzyć więzy?
- Oczywiście - powiedział lis. - Teraz jesteś dla mnie tylko małym chłopcem, podobnym do stu tysięcy małych chłopców. Nie potrzebuję ciebie. I ty mnie nie potrzebujesz. Jestem dla ciebie tylko lisem, podobnym do stu tysięcy innych lisów. Lecz jeżeli mnie oswoisz, będziemy się nawzajem potrzebować. Będziesz dla mnie jedyny na świecie. I ja będę dla ciebie jedyny na świecie."

Wspaniale jest się nawzajem potrzebować. Człowiek nieustannie potrzebuje takiej opieki, takiego ciepła, drugiej osoby, w którą może się wtulić w te radosne i w te smutne dni. Ja wciąż tego pragnę. Pragnę ciebie i bijącego gorąca, zaróżowionych policzków, namiętności. Bo kiedy jestem sama jak palec, totalnie osamotniona, pozbawiona czułości i gorącej bliskości, tracę zmysły. Dziczeję. Oswój mnie proszę. 

środa, 7 grudnia 2016

XXXIII Halo? Czy jest ktoś tutaj?

   Ach, witam serdecznie w moich skromnych progach. Jakże dawno mnie tutaj nie było! Prawie rok, bez dwóch miesięcy. Wciąż jednak zaglądałam, ale jakoś nie miałam chęci, by coś napisać. Teraz wracam i obiecuję, że będzie mnie tutaj więcej.


grafika car, couple, and sexy   W moim życiu niewiele się zmieniło. Można by powiedzieć, że wróciłam do punktu wyjścia. Pracowałam przez osiem miesięcy, gdyż byłam na zastępstwie w pewnym wydziale. Wszyscy wróżyli mi przedłużenie kontraktu, bo spisywałam się naprawdę dobrze. To było moje spełnienie, dostosowane pod mój kierunek studiów. Praca była fantastyczna i bardzo ciekawa, jednak znajomości i układy wzięły górę. Nepotyzm i te sprawy. Cóż... tak to bywa w dzisiejszych czasach i sama się o tym przekonałam. Człowiek, który stara się, wykonuje obowiązki najlepiej, jak potrafi, zostaje zepchnięty na margines, ponieważ już dawno ktoś został zaplanowany na jego miejsce. Nieważne są osiągnięcia, predyspozycje, chęci, ale układy. To jest chore. Chorzy są ludzie. Żyjemy w chorych czasach, moi drodzy. Ja się jednak nie poddam i będę walczyć, by wkrótce pokazać IM, że potrafię osiągnąć więcej niż ONI.

love   Czy Wy też czujecie ten klimat świąt? Tyle śniegu za oknem, mróz daje w kość, marznie mi nos, zakładam rękawiczki i sunę na przystanek autobusowy. Palą się lampki, ludzie szaleją w centrach handlowych, wszędzie choinki i cudowny zapach grzańców. Ojej, jak ja kocham grzańce! Święta w zasadzie też. Tym bardziej, że to będą najwspanialsze święta. Przyjeżdża ON. Pierwszy raz te cudowne dni spędzę również z NIM. Aż jakoś w sercu robi mi się cieplej i dreszcze jednocześnie przechodzą moje ciało. Motyle w brzuchu kotłują się, chcąc wyfrunąć. Wyobrażam sobie te nadzwyczajne chwile. Wiem, że to tylko cztery dni i przeminą, jak z bata strzelił, aczkolwiek będę się nimi cieszyć najbardziej, jak potrafię. A co u Was robaczki? Czy ktoś tutaj jeszcze zagląda?

wtorek, 9 lutego 2016

XXXII Na dobrej drodze


Wszedłeś ukradkiem do mojej głowy
Myślałam o Tobie malując i witając poranek
Taki subtelny, a zarazem dziki i anonimowy
Jak jedna z moich sukienkowych falbanek

Ostatnio mam więcej motywacji, chęci, zapału do pracy, nauki. Wzięłam się ochoczo za pisanie opowiadania, które idzie mi całkiem dobrze. Jak na dwa tygodnie i czterdzieści sześć stron w wordzie to chyba dobry wynik, co jeszcze bardziej mnie napędza. Wróciłam nawet do malowania, co jest naprawdę zadziwiające, bo porzuciłam je parę lat temu. Odnośnie farb i malowania, wzięłam się też za remont i razem z tatą pomalowaliśmy całe wnętrze domu. W końcu nauczyłam się czegoś przydatnego, co zarazem sprawiło mi ogromną frajdę. Zaczęłam biegać i ćwiczyć. Powiem Wam, że straciłam już 2 kilo. Podobno niebawem zniknę, jak to mówi moja mama, ale ona zawsze z tym przesadza. Tak więc fantastycznie zaczął się ten luty. W niecałe dwa tygodnie zrobiłam mnóstwo rzeczy, z których jestem dumna. Nawet udało mi się przygotować prawdziwy obiad i niczego nie spalić. Teraz został tylko ostatni tydzień tęsknoty. Później jedenaście dni razem, trzy tygodnie rozłąki i ponownie razem. Tyle, że na święta to ja będę się włóczyć po świecie, nie on. 
A i wiecie co? Będę w końcu miała nowego czworonożnego przyjaciela w domu. Nie mogę się doczekać.

grafika cat and gif

czwartek, 28 stycznia 2016

XXXI Szukając drogi

Są takie chwile, gdy kompletnie tracisz  nadzieję. Nic cię nie obchodzi, odtrącasz otaczających cię ludzi. Wszystko wytrąca cię z równowagi, nie potrafisz odnaleźć swojego miejsca. Chcesz być sam. Dopada cię chandra i zamykasz się w ciemnym pokoju, czekając aż wszystko minie, aż burza w twojej głowie ucichnie. I wtedy, siedząc w tym małym pokoiku wyciszasz się zupełnie, rozmyślasz i płaczesz. Masz wiele powodów do płaczu. Może więcej tych smutnych, a może szczęśliwych. To już zależy od twojej natury, czy kroczysz drogą pesymistów, czy optymistów. Jednak użalasz się nad sobą, o tak. Lubisz cierpieć jak Werter, ale dobrze wiesz jak kończy twój ulubiony bohater. Tak naprawdę potrzebujesz wielkiego kopa w zacne cztery litery, by się otrząsnąć i poczuć, że życie toczy się dalej. W głębi serca nie chcesz być jak bohater tragedii. Zbaczasz czasem z ścieżki, potykasz się, gubisz, szukając drogowskazów, które ujawniają się dopiero po żmudnej wędrówce. I upadasz. Tracisz siłę, jednak znów przypominasz sobie, że wiele razy tak było. Jesteś starszy, bardziej doświadczony, ale pomimo to ponownie upadasz. Czy nie powinno być na odwrót? Dlaczego wciąż się to dzieje? Dlaczego nie uczysz się na własnych błędach? A co, jeśli pewnego dnia nie będziesz w stanie się podnieść?

czwartek, 7 stycznia 2016

XXX Na ten jeden moment

Siedzę samotnie, wsłuchując się w kojący dla mej duszy utwór Afraid. I śpiewam, "When I wake up, I'm afraid. Somebody else might take my place..." Kawa stygnie, śnieg topnieje, muzyka płynie w uszach, wszystko idzie do przodu, a ja wciąż tkwię w kropce. I tęsknię. Cholernie tęsknię. Troszeczkę cierpię, ale nie mogę się przecież poddać. Zostało jeszcze tyle dni. Wytrwam. Przecież muszę. Nie mogę się poddać, bo kocham, kocham każdego dnia bardziej.  


Oblane czekoladą twoje słowa
niczym najdelikatniejsza słodycz,
gdy je tak kusząco wypowiadasz
Szepczesz cichutko, z uczuciem
A ja uśmiecham się figlarnie
I przymykam oczy
Wszystko jest tylko piękną chwilą
Która trwa magiczne pięć minut
Wtuleni w siebie
Nasze głosy zamierają
Przypominamy sobie cel spotkania.
Lecą gorzkie łzy, skradasz je i zabierasz
Aby żadna z nich nie upadła
I spoglądasz na mnie
Widzę smutek w tych nadzwyczajnych oczach
Rodzi się w nich ogień, serce przyspiesza
Nasze usta spotykają się jeszcze raz ze sobą
I układają się w gorącym, pożegnalnym pocałunku
Zamieram i zapominam o wszystkim
Chociaż na ten jeden moment

poniedziałek, 4 stycznia 2016

XXIX Tylko na moment zamknęłam oczy i znów się tam znalazłam

Stoję w ulewnym deszczu. Zaślepiona łzami smutku, które po mnie spływają. Próbuję pozbyć się tych wspomnień. Ale one wciąż zaprzątają mi głowę. Szepczę. Nie mogę obudzić się z koszmaru. Przemoknięta do suchej nitki upadam na zimną, mokrą ziemię i przywieram do niej jak bratnia dusza. Zanurzam twarz w kałuży łez, a czeluść uciska moją duszę. Woda przenika ciało. Ale nie doznaję oczyszczenia. Ty go potrzebujesz. Krzyczę. Nie mogę obudzić się z koszmaru. Za każdy razem kiedy podnoszę kruche ciało, mój umysł rozpada się na milion drobnych kawałeczków i krwawię. Przejrzysta ciecz rozcieńcza krew. Już nie jest czarna, ale ta prawdziwa płynąca przez zatrute słowami serce. Owszem, wybaczyłam Ci, ale to wciąż we mnie siedzi. Topi mnie i dusi od wewnątrz. Wrzeszczę. Cofnij czas, uratuj mnie, bo nie mogę obudzić się z koszmaru.

sobota, 2 stycznia 2016

XXVIII Przecież to tylko kolejny rozdział i zakup nowego kalendarza

witajcie moi kochani w tym nowym roku

Troszkę przeraża mnie fakt, że jest minus 15 na zewnątrz. Ale na szczęście siedzę sobie przykryta cieplutką kołderką i piję gorącą herbatkę. Jeszcze te zawsze zmarznięte stopy. Nawet grube skarpety nie pomagają... Brrr

No tak, nowy rok, nowe zmiany, nowa ja. Ale czy na pewno? Jak dla mnie to po prostu zakup nowego kalendarza i rozpoczęcie kolejnego rozdziału. Ja jeszcze tego nie czuję i nie wiem czy to coś zmieni w moim życiu. Może dojdzie to do mnie wtedy, gdy pomylę sobie pięć z szóstką w zapisie daty. Wprawdzie zrobiłam listę postanowień noworocznych i tardo chcę je zrealizować, ale zobaczymy jak to będzie. Słomiany zapał to jedna z moich najgorszych wad. Chociaż w sumie to w jakiejś części spełniłam jedno z nich, a mianowicie na święta wielkanocne wyruszam do cieplutkiej Hiszpanii. Już nie mogę się doczekać. Moja mama już panikuje, bo lecę tam sama, ale na miejscu już nie będę sama. Do mnie jeszcze to nie dochodzi, ale zapewne kilka tygodni przed też będę się stresować. Trochę boję się bariery językowej, bo dopiero rozpoczynam naukę hiszpańskiego, ale mam nadzieję, że do marca będę mogła się jakoś porozumieć. Mój kochany angielski może się tam średnio przydać, ale pewnie w jakimś stopniu tak.

Czy ktoś tak samo jak ja beznadziejnie spędził ostatni dzień starego roku? Ja nie sądziłam, że tak skończę, ale niestety no cóż... Krótko mówiąc nie wiedziałam nawet kiedy, ale schlałam się i zasnęłam kilka minut przed północą. Obudziłam się o trzeciej, zaklęłam i ponownie zasnęłam. Po prostu fantastyczny Sylwester. Wszyscy teraz mają ubaw, ale okazało się, że nie tylko ja tak źle skończyłam. Zawsze to jakieś pocieszenie, prawda?