poniedziałek, 4 stycznia 2016
XXIX Tylko na moment zamknęłam oczy i znów się tam znalazłam
Stoję w ulewnym deszczu. Zaślepiona łzami smutku, które po mnie spływają. Próbuję pozbyć się tych wspomnień. Ale one wciąż zaprzątają mi głowę. Szepczę. Nie mogę obudzić się z koszmaru. Przemoknięta do suchej nitki upadam na zimną, mokrą ziemię i przywieram do niej jak bratnia dusza. Zanurzam twarz w kałuży łez, a czeluść uciska moją duszę. Woda przenika ciało. Ale nie doznaję oczyszczenia. Ty go potrzebujesz. Krzyczę. Nie mogę obudzić się z koszmaru. Za każdy razem kiedy podnoszę kruche ciało, mój umysł rozpada się na milion drobnych kawałeczków i krwawię. Przejrzysta ciecz rozcieńcza krew. Już nie jest czarna, ale ta prawdziwa płynąca przez zatrute słowami serce. Owszem, wybaczyłam Ci, ale to wciąż we mnie siedzi. Topi mnie i dusi od wewnątrz. Wrzeszczę. Cofnij czas, uratuj mnie, bo nie mogę obudzić się z koszmaru.
Wspomnienia to nieraz największe więzienie człowieka. To dar, ale i więzienie, jeśli nie umiemy się nimi posługiwać w dobry sposób, umiejętnie ich nie odkurzamy. Jeśli żyjemy nimi za bardzo.
OdpowiedzUsuńCzasu się nie cofnie jednak. Można tylko iść do przodu...a to leczy nawet połamane nogi.
Człowiek chce ruszyć do przodu, zapomnieć, ale wszystko gdzieś dusi wewnątrz, a później to wychodzi i dręczy w snach. Objawia się najgorszym koszmarem.
Usuń