Mój magiczny tydzień już dawno się skończył, ale był naprawdę niezwykły. Ja i on, tylko my. Miałam go dla siebie całe siedem dni, a teraz znowu tęsknię. Nie wiem, kiedy go zobaczę. Wszystko jest takie zagmatwane. Ja tutaj, on tam. Dzielą nas tysiące kilometrów. Mam nadzieję, że to wszystko przetrwa, ale rozłąka robi swoje. Jestem silna, staram się taka być, jednak boję się. Jak zwykle mam w głowie same pesymistyczne myśli. Przez tamten tydzień nie mogłam uwierzyć w to, że byłam taka szczęśliwa i wszystko wydawało się takie idealne. Tak właśnie było. Siedem dni przeminęło z wiatrem. Miałam wrażenie, że to był tylko jeden, długi dzień. Jak na razie jest cudownie, pomimo że dzieli nas taka odległość. Stały kontakt, ciągłe rozmowy. Mam jednak pewne obawy. Czy nie znudzimy się sobą, będąc w takich relacjach? Już przechodziliśmy przez różne sytuacje, ale zwykle wszystko opierało się na tym, że jesteśmy tak daleko od siebie.
Październik już się zaczyna, a ja w ogóle tego nie czuję. Pewnie przez te cieplejsze dni, które były ostatnio. Mój ukochany miesiąc, ale nie dlatego że rozpoczyna się rok akademicki.
Znowu rozpoczynam studia. Jak na razie o tym nie myślę, ale dopiero za tydzień to do mnie dojdzie. Oczywiście zdecydowałam się na niestacjonarne studia, bo stwierdziłam że czas dorosnąć, znaleźć pracę. Nie można przecież wiecznie chodzić na śniadania do pijalni po całonocnych melanżach. Ach, no i do tych tostów na śniadanie spijać pianę z piwa, które zwykło rewelacyjnie wchodzić na kaca mordercę. Nie wiem, czy za tym tęsknię. Z jednej strony może i tak. Czułam się wolna, wyzwolona, bez żadnych ograniczeń. Znajomi zawsze się znaleźli, jeśli chciało się gdzieś wyjść, czy zabalować. Ale teraz tak naprawdę praktycznie nie mam kontaktu z tymi ludźmi. Byli oni tylko kumplami od picia. Wybrałam studia zaoczne, bo chcę dojrzeć i zmądrzeć. Wiele wydarzyło się w moim życiu przez ubiegły rok. Ale jednak największym błędem był wybór kierunku. Jak zwykle w pośpiechu obrałam niewłaściwy. Może tym razem nie zrezygnuję tak szybko. Oby...
Czyli nie przedłużasz sobie dzieciństwa. Choć, to zawsze zależy, jak na to spojrzeć, prawda? Ale, jeśli to wybór impreza i kumple z imprezy tylko, a coś więcej od życia....zawsze warto wybrać jednak to drugie, jak mniemam. Więc, powodzenia.
OdpowiedzUsuńJeśli oboje tego naprawdę chciecie, to macie szansę przetrwać.. Wątpliwości zawsze będą się pojawiać. Tutaj sednem jest zaufanie, rozmowa wirtualna, telefoniczna - do zarzygania - ale to przecież wszystko, co macie. Też przez to przechodziłam... Ja nie dałam rady. Poddałam się. Ale wiem, że są ludzie, którzy dali radę. U mnie to kwestia niestabilności emocjonalnej.
OdpowiedzUsuńWiesz, stacjonarne studia nie zawsze oznaczają niemożność dorośnięcia, w moim przypadku zapewne będzie się to równało z usamodzielnieniem, bo i inne miasto, i jakoś tak na swoim... Dorywcza praca.. No, wiadomo, o co chodzi.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się rozłąką. To znaczy przejmuj się, ale wierz w to, że uczucie przetrwa. Jeśli jest silne, nie ma prawa być inaczej. Dasz radę!
KLIK