poniedziałek, 31 sierpnia 2015

XXI Atramentowe serce, a w nim pełno dziur

hej,

Znowu mam tyle myśli na minutę, że mój mózg wydaje się jakby chciał wybuchnąć. Za dużo wszystkiego gromadzi się i nie chce wyjść, ani poukładać się do odpowiednich szufladek. Okropny mętlik przytłacza mnie, a tego jest tak dużo, że codziennie staram się zasypiać szybciej i nie zaprzątać sobie głowy. Czasami jest to po prostu za trudne, bo wtedy właśnie rodzi się najwięcej pytań, wątpliwości i łez.

Od jakiegoś miesiąca jestem w kropce. Nie mogę ruszyć na przód. A wszystko przez totalnie głupie zauroczenie, które trwa od kilku dobrych miesięcy. I tutaj rodzi się problem. Jest ono odwzajemnione, ale co z tego, skoro dzielą nas tysiące kilometrów?
Jak sobie z tym wszystkim poradzić, kiedy wydaje Ci się, że znalazłeś odpowiednią osobę, z którą chcesz spędzić każdą chwilę, ale stworzenie czegoś "większego" jest nierealne na odległość. Wszystko tylko sprowadzało się do łez, a nawet do kłótni. Jeden miesiąc był okropnie trudny. Pokłóciliśmy się,  stwierdziliśmy, że za bardzo cierpimy i to definitywny koniec. Ale izolacja była jeszcze gorsza. Wróciliśmy do tego, co było wcześniej. Wydaje się, iż można żyć w związku na odległość, ale to jest naprawdę bolesne i ja nie dawałam rady. Niedawno znowu polały się kolejne łzy, zrodziło się wiele pytań i wszystko jakby... potłukło się. Od jakiegoś miesiąca jesteśmy dla siebie obcy, ale rozmawiamy ze sobą. Próbujemy żyć w przyjaźni, jako prawdziwi przyjaciele. Kłopot w tym, że za dwa tygodnie mamy się spotkać i spędzić ze sobą tydzień. I tego najbardziej się boję. Kolejne nadzieje, jego niezwykłe oczy i on - cały i prawdziwy. Tęsknię bardzo i nie mogę się doczekać, a z drugiej strony wiem, że to wiąże się z kolejnym cierpieniem, bo nadal staram się odzwyczaić, być tylko przyjaciółką.

Poniedziałek - 1:23
Masz wiadomość:
- Tęsknię za Tobą jak szalony.
Śpij dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz